Prawosławny Żeński Monaster Opieki Matki Bożej w Turkowicach

Żeński Monaster Opieki Matki Bożej w Turkowicach to duchowe serce Prawosławia na ziemi chełmskiej. I choć ciągłość jego istnienia była kilkakrotnie przerywana, monaster przetrwał. W rocznicę 30-lecia restytuowania Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej (2019r.), minęło 11 lat od dnia, gdy został ponownie otwarty.

Z woli Matki Bożej

Błogosławiona ziemia chełmska została obficie obdarowana przez Bożą Opatrzność już przed wieloma wiekami, a w sposób szczególny upodobała sobie tę ziemię Bogurodzica. Świadczą o tym Jej liczne cudowne ikony, które niczym perły ozdabiają prawosławne świątynie (Chełmska, Tarnogrodzka, Lubelska, Hrubieszowska, Prehorylska Ikony Matki Bożej). Wśród nich szczególnym blaskiem lśni przyozdobiona srebrno-złotą ryzą Turkowicka Ikona Bogurodzicy, do której od setek lat uciekali się wszyscy strapieni, chorzy, szukający ukojenia, uzdrowienia i błogosławieństwa. Jej kult, jak głosi ustna tradycja, zapoczątkowało cudowne wydarzenie w 1382 roku, związane z polskim księciem Władysławem Opolczykiem. Wtedy to, podczas odpoczynku książęcego orszaku przewożącego kosztowności z zamku w Bełżcu na Rusi do Opola, ze znajdującej się w karecie cudownej Bełskiej Ikony Matki Bożej zaczęła bić nieziemska światłość, a konie z zaprzęgu, powstrzymywane siłą ikony, odmówiły dalszej podróży. To niezwykłe wydarzenie wstrząsnęło zarówno księciem (który odmienił przeznaczenie ikony i zamiast do swego zamku, zawiózł ją do Częstochowy, gdzie ufundował klasztor Paulinów), jak też okoliczną ludnością, która będąc bezpośrednim świadkiem cudu, zapragnęła upamiętnić go, wznosząc na tym miejscu w niedługim czasie prawosławną kapliczkę. I mimo iż orszak książęcy opuścił polanę w pobliżu słynnego wówczas Czerwienia, blask nadal pozostawał, towarzysząc przez cały czas budowniczym Domu Bożego. W końcu w owym niebiańskim świetle objawił się na płótnie wizerunek samej Bożej Rodzicielki – cudowna kopia Bełzkiej Ikony (dziś już Częstochowskiej), nazwana z czasem Turkowicką.

Turkowicki monaster na początku

Konkretna data założenia prawosławnej wspólnoty monastycznej w Turkowicach historykom nie jest znana. Przypuszcza się jednak, iż pod koniec XIV wieku istniało tu prawosławne sanktuarium. Udokumentowany jest jednak fakt istnienia w tym miejscu w XVI wieku męskiego prawosławnego monasteru, który przetrwał, już jako unicki, do 1749 roku. Po latach, w 1902 roku, odrodził się jako żeński i stał się filią monasteru w Radecznicy. W jego strukturze działał do roku 1911. Rozwijał się jednak na tyle prężnie, że w 1912 r. uzyskał niezależność. Wszystko było zasługą jego przełożonej ihumenii Magdaleny (Gorczakowej), która w ciągu kilku lat zgromadziła wokół siebie kilkadziesiąt sióstr, wybudowała od podstaw większość monasterskich zabudowań (w momencie odrodzenia monasteru we wsi istniała tylko jedna drewniana cerkiew p.w. Złożenia Szaty Matki Bożej w Blachernach), założyła żeńskie seminarium nauczycielskie, następnie szkołę agronomiczną, sierociniec, aptekę i szpital. Klasztor przypominał niewielkie piękne miasteczko pośród sosnowego lasu.

W archiwalnych dokumentach z 1911 roku czytamy: Rok 1911 oznajmił się kontynuacją wspólnoty. Budynki, które rozpoczęto budować w 1910 roku, zostały doprowadzone do końca, mianowicie został ukończony Dom Ludowy oraz budynek szkoły dwuklasowej. Budynek gmachu monasterskiego został doprowadzony do dachu oraz w okresie budowniczym roku 1912-go będzie ukończony, również ja i gmach domu dla kleru, który jest zatwierdzony przez dekret. Budowa tego gmachu (domu dla kleru) jest uważana za największą potrzebę wspólnoty. Ponieważ wspólnota musi mieć nie mniej niż trzech kapłanów i diakona. Zapiski z roku poprzedniego wyjaśniają to zapotrzebowanie: Wspólnota jest odwiedzana przez pielgrzymów w ciągu całego roku. W dni świąteczne Liturgia niekiedy kończy się o godzinie drugiej na skutek dużej ilości ludzi proszących o spowiedź, Eucharystię, molebnie.(…) Z tego wynika, że zapotrzebowanie na dom dla kleru jest przeogromne. (…) Nie mniej zmartwiona jest wspólnota koniecznością ogrodzenia terenu monasterskiego chociażby drewnianym płotem po to, by  skończyć ciągłe korzystanie przez chłopów z tego terenu jako miejsca wypasu swojego bydła, również jako z miejsca przejazdu i przejścia. Kolejne zmartwienie to brak stałego źródła utrzymania; dochód zaś ze święta co roku maleje. Ale pokładając całą nadzieję w swojej Niebiańskiej Patronce, wspólnota wierzy niezachwianie, jeżeli Ona zapragnie, to wszystko się spełni.

Główna cerkiew Ryzopołożenija zburzona w 1929 roku

Już w pierwszych latach funkcjonowania monasteru kult Turkowickiej Ikony Bogurodzicy odrodził się z wielkim rozmachem. W 1906 roku biskup chełmski Eulogiusz przyozdobił ikonę drogocenna ryzą i w dniu jej święta 15 lipca przeniósł do nowego drewnianego soboru z pięcioma kopułami. Uroczystość zebrała ponad 15 tysięcy wiernych! W kolejnych latach było ich nawet dwukrotnie więcej.

Bieżeństwo i okres międzywojenny

 

W latach 1914-1915 turkowicki monaster ewakuowano do klasztoru św.św. Marty i Marii w Moskwie, a cudowna Turkowicka Ikona zaginęła. Najpierw w zabudowaniach klasztornych Niemcy urządzili szpital dla zakaźnie chorych. Później, gdy w 1919 roku kilka sióstr, chcąc wznowić działalność prawosławnego monasteru, powróciło z bieżeństwa, gospodyniami klasztoru były już katolickie siostry Służebniczki, prowadzące sierociniec, szkołę i przytułek dla kalek. W raporcie policyjnym do Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 29 marca 1919 roku, poświęconym kwestii przybycia do Turkowic duchownego prawosławnego i czterech mniszek, w adnotacji z numerem 2. napisano: W Turkowicach dawniej był tylko stary kościół unicki z cudownym obrazem, zaś po roku 1864, kiedy do Polski wprowadzono prawosławie, kościół unicki zamieniono na prawosławny (brak kolejnej strony). Następnie koło roku 1900 rząd rosyjski przystąpił do budowy klasztoru (i dwóch nowych cerkwi) w Turkowicach za czysto rządowe pieniądze, wówczas sprowadził mniszki prawosławne do Turkowic. W kolejnym raporcie z kwietnia czytamy: Jak się później okazało, duchowny Bojczuk przybył wraz z czterema mniszkami prawosławnymi, które również przed wojną były w klasztorze prawosławnym położonym ½ – 1 km od Turkowic, a należącym do tej wsi. Bojczuk wraz z czterema mniszkami zamieszkała w Turkowicach przez czas krótki, a następnie przeniósł się do wsi Sahryń (…) i sprawuje obrzędy prawosławne dla mieszkańców, nie mając na to zezwolenia władzy. Obecnie donoszą mi, jak np. właściciel tej wsi, p. Piotrowski, jak też i inni ludzie, że mniszki te zajmują się agitacja bolszewicką, głosząc mieszkańcom prawosławnym, że ich religia jest prześladowana przez Rząd Polski i że lepiej by było, gdyby przyjechali bolszewicy i zaprowadzili porządek (…). Wobec tego proszę Ministra Spraw Wewnętrznych o pouczenie, co w tym wypadku uczynić należy, by zapobiec dalszemu podsycaniu narodu Rusińskiego, czy nie należałoby w ogóle zakazać im przenieść się do miejsca swego pochodzenia (…). W 1924 r. przybył do Turkowic ks. Marian Dębski, który objął funkcję kapelana zakładowego i stanął na czele Towarzystwa Rozwoju Ziem Wschodnich w Turkowicach, zajmującego się akcją rewindykacyjno-polonizacyjną („nawracania” prawosławnych na rzymski katolicyzm).

Mimo tak trudnej sytuacji kult Turkowickiej Ikony był wciąż żywy. Pierwsza skromna uroczystość odbyła się w lipcu 1924 r. Kolejne śmielsze kroki podjęto, gdy na panewce spaliły się próby akomodacji kultu przez neounię w latach 1925-1926. W 1928 roku podczas dorocznego turkowickiego święta została poświęcona kopia cudownej ikony (zamówiona przez miejscową ludność u hrubieszowskiego artysty Piotra Zina). Uroczystości odbywały się przed prowizoryczną drewnianą kaplicą na cmentarzu, opieczętowaną przez władze.

Zebrały około 12 tysięcy wiernych, a przewodniczył im w zastępstwie metropolity Dionizyego Arcybiskup Aleksy (Gromadzki). Ikonę umieszczono na prowizorycznym ołtarzu przy zamkniętych drzwiach kaplicy. Prawosławni wciąż bezskutecznie domagali się zezwolenia na budowę kaplicy cmentarnej lub zwrócenia im dawnej cerkwi, podczas gdy władze planowały rozbiórkę drewnianego soboru. Z bólem serca co niedzielę omijali dwie monasterskie świątynie teraz zamienione na kościoły. Niespełna rok później z jeszcze większym bólem serca przyjęli kolejną decyzję wojewody: Zawiadamiam, że zgadzam się na budowę wymienionej kaplicy na otwartym obecnie cmentarzu prawosławnym w Turkowicach (…), wysuwając wniosek o bezzwłoczne przekazanie cerkwi pounickiej (najstarszej drewnianej, krytej gontem cerkiewki pw. Wprowadzenia do Świątyni Najświętszej Bogurodzicy – przyp. red.) biskupowi lubelskiemu. Druga cerkiew /sobór/ będzie rozebrana (…). Tak więc ponad dwudziestoletni sobór uznano za „grożący zawaleniem i zbędny dla potrzeb państwowych” i latem 1929 roku na oczach miejscowej prawosławnej ludności rozpoczęto jego rozbiórkę.

Metropolita Dionizy 25 września 1931 roku delegował do Turkowic nieetatowego hieromnicha Atanazego (Martosa), celem objęcia zarządu nad cerkwią i utworzenia przy niej domu zakonnego, podporządkowanego monasterowi  św. Onufrego Wielkiego w Jabłecznej, jednak i te próby nie przyniosły ostatecznego rezultatu. Ze wspomnień mnicha Atanazego (późniejszego arcybiskupa z Argentyny) dowiadujemy się, iż jego zadaniem była budowa domu dla mniszek i duchownego, jednak nie posiadał na to funduszy ani odpowiedniego miejsca. Jednak w niedługim czasie i jedno i drugie cudem się znalazły. Doroczne lipcowe uroczystości zebrały wówczas około 30 tysięcy wiernych na czele z metropolitą Dionizym i biskupem Sawą (Sowietowym). Dzięki wstawiennictwu Bogurodzicy, przed jej Turkowicką Ikoną miało wówczas miejsce kilka cudownych uzdrowień chorych.

Wkrótce (lata 1933-35) hieromnicha Atanazego zamienił w Turkowicach ihumen Józef Zabarny, który w dalszym ciągu, przy pomocy kilku przebywających we wsi prawosławnych mniszek, zbierał fundusze na budowę monasteru, czemu skutecznie sprzeciwiały się polskie władze. Doroczne święta ze względu na pogarszającą się sytuację społeczno – polityczną gromadziły jednak coraz mniej wiernych (od 3 do 6 tysięcy). Wiosną, gdy obchodzono katolickie Święta Wielkanocne doszło w Turkowicach do powszechnej spowiedzi i katolickiej Komunii dla prawosławnych w myśl zarządzenia, że „jedna ma być wiara katolicka”. Kto się nie podporządkował, tego ze wsi wysiedlono. W tym samym roku (1938) cmentarna cerkiewka została zburzona (w ramach rządowej akcji burzenia cerkwi), już po południu, tuż po zakończeniu obchodów lipcowego praznika. Znajdujące się nieopodal w lesie źródełko zasypano gnojem. Chciano definitywnie zamknąć tu rozdział prawosławny. Rok później wierni nie mogli już świętować w Turkowicach. Skromne uroczystości odbyły się w sąsiedniej wsi Miętkie.

II wojna światowa i lata powojenne

W przededniu wybuchu II wojny światowej w Turkowicach erygowano parafię katolicką, zajmującą dwie monasterskie cerkwie zamienione na kościoły oraz większość monasterskich budynków (niektóre bowiem rozebrano lub zniszczono). Po wybuchu wojny władze niemieckie nakazały oddanie prawosławnym drewnianej cerkiewki przejętej przez katolików oraz budynku szkoły, w której mieszkał prawosławny duchowny i kilka mniszek. Sąsiedztwo sióstr Służebniczek, których zakład dla sierot stał się polskim ośrodkiem konspiracyjnym, podsycało konflikt polsko – ukraiński.  Nadszedł 9 marca 1944 roku, dla Turkowic sądny dzień. Kilka dni wcześniej wieś opuścili wszyscy katolicy. Polskie podziemie podpaliło Turkowice tego samego dnia co niedaleki Sahryń. W Sahryniu zamordowało osiemset osób, w Turkowicach zostały tylko dwa domy. Wiosną 1945 r. ludność ukraińską repatriowano do ZSRR. Wyjechały też prawosławne siostry. Umilkła, zdawało się na zawsze, prawosławna modlitwa. Na miejscu zakładu dla sierot utworzono w latach 50-tych szkołę rolniczą.

Budynek Czajni - Domu Ludowego

 

Zmartwychwstanie tradycji

 

W 1981 roku, niejako na prośbę Arcybiskupa Atanazego (Martosa), niosącego wówczas swoją posługę w Argentynie, w Turkowicah pojawiła się prawosławna delegacja od ówczesnego Prawosałwnego Metropolity Warszawskiego i całej Polski, Bazylego (Doroszkiewicza), celem dokonania oględzin aktualnej sytuacji. W dawnej drewnianej prawosławnej kapliczce szkolna młodzież urządziła szalet. To tu odnaleziono Turkowicką ikonę (kopię z 1928 roku) i wkrótce pod osłoną nocy wywieziono ją do Warszawy. Stamtąd, po restauracji, przewieziono ją do nowo otwartej cerkwi w Tomaszowie Lubelskim w dniu jej święta – 15 lipca. Uroczystość ta była pierwszą po latach zapowiedzią odrodzenia się Prawosławia na tej zroszonej krwią męczenników ziemi. Ikona w Tomaszowie nie była jednak bezpieczna. Katoliccy mieszkańcy Turkowic nagle zaczęli upominać się o „swoją” świętość, nachodząc młodego tomaszowskiego proboszcza. Ikona znalazła więc schronienie w monasterze św. Onufrego w Jabłecznej (od 1990 r.). Wraz z reaktywowaniem w 1989 roku Prawosławnej Diecezji Lubelsko-Chełmskiej powstała myśl o reaktywowaniu pełni tradycji w miejscu, gdzie „kiedyś były Turkowice”. Pieczę nad nową diecezją objął młody biskup Abel (Popławski). Dzięki jego wierze, poświęceniu i energii odrodziło się to, co zdawało się być stracone na zawsze. Kult Turkowickiej Matki Bożej, wciąż żywy w sercach wiernych (w tym Chołmszczaków mieszkających już poza granicami kraju) rozkwitł na nowo. Święto zaczęto obchodzić dwa razy – najpierw na Chełmszczyźnie, potem w Jabłecznej. Na mocy ustawy o stosunku państwa do Kościoła prawosławnego biskup Abel otrzymał za turkowickie zabudowania monasterskie (zajmowane przez szkołę rolniczą, przez co niemożliwe do odzyskania) mienie zamienne i areał ziemi. W 1999 roku udało mu się też kupić niewielką pięcioarową działkę naprzeciwko Domu Ludowego, tzw. Czajni, na której ustawił pamiątkowy krzyż, świadczący o istnieniu niegdyś w tym miejscu prawosławnego sanktuarium. W tym samym roku, po głównych obchodach święta w Hrubieszowie, odbyło się również pierwsze prawosławne nabożeństwo w Turkowicach (molebień z poświęceniem wody). Rok 2000 przyniósł kolejną dobrą wiadomość – do grona świętych została przyłączona jedna z turkowickich sióstr, mniszka Paraskiewa (Matjeszyna). Kanonizowała ją Rosyjska Cerkiew Prawosławna. W roku 2006 stał się kolejny cud – na sprzedaż został wystawiony zrujnowany budynek Domu Ludowego – Czajni. Szczęśliwie, nie bez woli Bożej,  jego nowym właścicielem stała się diecezja lubelsko-chełmska. W szybkim tempie przeprowadzony został niezbędny remont i już w lipcu 2007 roku zgromadzeni wręcz z całej Polski i zagranicy wierni, z Metropolitą Sawą na czele, przeżyli w Turkowicach prawdziwą letnią Paschę. Wydawało się, że większej radości już być nie może, gdyż po ponad pięćdziesięciu latach ciszy w Turkowicach odsłużono pierwszą Boską Liturgię.

budynek czajni z krzyem
Budynek Czajni i działka z pamiątkowym krzyżem, 1999 rok
HISTORIA STARA 1 2000px
Budynek Czajni, 2009 rok

Odrodzony monaster

Wiosną, 24 kwietnia 2009 r., w Paschalny Piątek dokonano uroczystej konsekracji turkowickiej świątyni w zaadoptowanym budynku Czajni i ustanowiono nowe monasterskie święto – w cześć Ikony Matki Bożej „Życiodajne Źródło”. Kolejnym ważnym wydarzeniem zanotowanym w monasterskiej kronice były obchody głównego święta wspólnoty – Ikony Matki Bożej Turkowickiej (14-15.07.2009r.). „Do Turkowycz spiszyt narod na Rizy Położennia…” – tego roku do zmartwychwstałego Turkowickiego Monasteru przybyło ok. 500 pielgrzymów z kraju i zza granicy. Święto upłynęło pod znakiem pełnych wzruszeń wspomnień i łez radości. Oto jak relacjonował te wydarzenia lubelski historyk: W tym roku święto odbywało się już w zupełnie innych realiach. Pielgrzymi przybyli do Turkowic dostrzegli tu wiele zmian w porównaniu nawet z ubiegłym rokiem. Oczywiście największą zmianą jest fakt, iż istnieje tu monaster, w ubiegłym roku reaktywowany przez arcybiskupa Abla jako Żeński Dom Zakonny pw. Opieki Matki Bożej. Odremontowany też został budynek dawnego Domu Ludowego, a obecnie cerkwi monasterskiej pw. Opieki Matki Bożej, która wyświęcona została kilka miesięcy temu – w paschalny piątek. We wnętrzu świątyni ikony stojące na prowizorycznych kiotach zastąpił piękny drewniany ikonostas. Na prawo od świątyni wyrósł zupełnie nowy budynek monasterski, w którym w przyszłości zamieszkają mniszki. Teren monasteru otoczony zaś został nieukończonym jeszcze ogrodzeniem. Odczuwalna była w Turkowicach atmosfera dynamicznych zmian i odrodzenia życia cerkiewnego. Same obchody turkowickiego święta także miały nowe elementy. Najważniejszym z nich stały się pielgrzymki piesze, które po raz pierwszy od ponad 60 lat przybyły do Turkowic z Tomaszowa Lubelskiego i Hrubieszowa. Obchody święta rozpoczęły się całonocnym czuwaniem w monasterskiej cerkwi. Przed jego rozpoczęciem procesja duchowieństwa udała się na spotkanie zwierzchnika prawosławnej diecezji lubelsko-chełmskiej arcybiskupa Abla, który wielkim wysiłkiem odrodził prawosławną tradycję Turkowic. Hierarchę witała w drzwiach świątyni przełożona monasteru, a także duchowny – dziekan zamojski. Zgodnie z monasterską tradycją świąteczne nabożeństwa trwały przez całą noc.

 

Rok 2010 przyniósł kolejne zmiany. Siostry zamieszkały w nowym monasterskim budynku. 5 grudnia, w dniu pamięci św. Mniszki Wyznawczyni (Prepodobnoispowiednicy) Paraskiewy Turkowickiej, monaster wzbogacił się o nowy skarb – cząsteczkę relikwii swej świętej orędowniczki, która w ostatnich latach funkcjonowania dawnego turkowickiego monasteru niosła w nim swoją posługę.

Wiosną tego samego roku, w paschalny Piątek, podczas uroczystości ku czci Ikony Matki Bożej „Życiodajne Źródło” mniszka Elżbieta, pełniąca funkcję Przełożonej wspólnoty, została uhonorowana złotym krzyżem, a synod biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego nadał domowi zakonnemu w Turkowicach statut monasteru.

Kolejnym, wręcz przełomowym historycznym momentem dla odrodzonej monastycznej wspólnoty był powrót Ikony Matki Bożej Turkowickiej. Ikonę w przededniu jej święta, 14 lipca 2010 r., przywieźli opiekujący się nią do tej pory mnisi z Jabłecznej, gdzie przebywała przez ostatnie dwadzieścia lat.  Na wszystkich przybyłych wielkie wrażenie robiły zmiany, które ciągle zachodzą w Turkowicach – relacjonował portal lublin.cerkiew.pl. Mniszki zamieszkują już w nowo wzniesionym budynku monasterskim, otoczonym przez zadbany kwietnik. Wybudowano też ogrodzenie monasteru wraz z bramami. Tegoroczne uroczystości ku czci Turkowickiej Ikony Matki Bożej potwierdziły, iż święto to znów stało się jednym z najważniejszych świąt cerkiewnych na Chełmszczyźnie. Znów działa tu monaster, znów „na Ryzy Położennia” przybywają tu liczni wierni”, szukający ukojenia życiowych trosk.

Rok 2011 przynosi nowe powołania i nowe postrzyżyny mnisze. Mijają kolejne miesiące i lata wypełnione modlitwą i pracą, przeplatane odwiedzinami pielgrzymów i dorocznymi świętami, w czasie których turkowicka oaza spokoju zmienia się w gwarną osadę, gdzie mowa polska miesza się z ukraińską, monodyczny śpiew bizantyjski – którym na co dzień posługują się siostry – ze słowiańskim wielogłosem i gdzie w cieniu starych sosen, być może pamiętających jeszcze lata dawnej świetności monasteru, odpoczywają pielgrzymi.

 

Wnętrze cerkwi, 2009 rok

Jesienią 2013 roku turkowicki monaster obchodził swoje 5-lecie. Znaczącym wydarzeniem 2014 roku było podniesienie przełożonej mniszki Elżbiety (Krawczuk) do godności Ihumenii. Uroczysty akt miał miejsce podczas Boskiej Liturgii w dniu Święta Ikony Matki Bożej „Życiodajne Źródło” (25 kwietnia 2014r.). Arcybiskup Lubelski i Chełmski Abel po odczytaniu specjalnych na tę okazję modlitw, wręczył ihumenii Elżbiecie żezł (symbol władzy i opieki nad powierzoną jej duchową owczarnią). W tym samym roku (2.09.2014r.), dzięki ofiarności mecenasów turkowickiego monasteru Turkowicka Ikona Bogurodzicy została przyozdobiona srebrną ryzą, będącą arcydziełem jednego z mistrzowskich zakładów jubilerskich w Charkowie.

W tym samym miesiącu na monasterskiej działce przed wejściem do głównej świątyni został ustanowiony pamiątkowy postument śp. ks. Dmitra Pawełki – duchownego posługującego w okresie międzywojennym w Nabrożu na Chełmszczyźnie. To właśnie on był autorem znanego utworu paraliturgicznego: „Wołyń Poczajewom sływe, Jabłoczynom Pidlaszsza, a Turkowyczamy żywe wsia ziemla chołmska nasza”.

Wiosną 2019 roku, w związku z dynamicznym rozwojem monasteru i towarzyszącym mu coraz wiekszym ruchem pielgrzymkowym, po kilku latach starań o uzyskanie odpowiednich pozwoleń, na monasterskiej działce rozpoczęto budowę niewielkiej cerkiewki ku czci św. Paraskiewy Turkowickiej oraz budynku monasterskiego. Święta Paraskiewa w 1912 roku włączona została w poczet sióstr turkowickiej wspólnoty. Doświadczyła tragedii bieżeństwa, bolszewickiego prześladowania oraz zsyłki do Kazachstanu. Całe swoje życie oddała modlitwie i nieustannej trosce o bliźniego. Jej energiczna praca z dziećmi i młodzieżą, duchowe porady oraz gorliwe świadectwo miłości do Chrystusa pokrzepiały wiarę i umacniały w prawdzie prosty lud. W 2000 roku decyzją Św. Synodu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej turkowicka mniszka została zaliczona do grona świętych.

Uroczystośc położenia kamienia węgielnego pod budowę świątyni miała miejsce 23 marca 2019 roku. Dzisiaj w turkowickim monasterze przeżywamy szczególne święto. Razem z siostrami czekaliśmy na ten dzień prawie trzy lata. Okres będący doświadczeniem licznych prób i zmagań dotyczących uzyskania pozwolenia na budowę należałoby określić jako trudny. Dziś jednak całość tego procesu uwieńczona zostaje tryumfem radości – podsumował w swej okolicznościowej homilii ordynariusz diecezji. Władyka podkreślił zdumiewające plany Boże względem turkowickiego monasteru i całej męczeńskiej ziemi Chełmszczyzny, mówiąc: Dla wielu z nas nawet się nie śniło, że odrodzimy życie monastyczne w Turkowicach. Zamarło ono sto lat temu w czasie historycznego bieżeństwa naszych przodków. Nie do wyśledzenia są drogi Pana! – konstatował arcybiskup.

HISTORIA NOWA 2px2000
HISTORIA NOWA 3 2000px
HISTORIA NOWA 52000px