ŚWIĘTE KOBIETY W HISTORII KOŚCIOŁA PRAWOSŁAWNEGO

Święta Mniszka-Wyznawczyni Paraskiewa Turkowicka

 

W kanonie błagalnym do św. Paraskiewy czytamy: Panie Boże, wlej w me serce siłę Twego Ducha Pocieszyciela, bym mogła z należytym dostojeństwem wychwalać niewiasty Paraskiewy przedziwne życie.

Zaiste, życie i postać świętej mniszki Paraskiewy są nie tylko przedziwne. Jej osoba wzbudzała wśród tych, którzy ją znali, a także wśród tych, którzy poznają świętą z jej żywotu i pism, zachwyt, a czasem wręcz niedowierzanie. Niedowierzanie z tego względu, iż nie na co dzień stykamy się z osobą o tak wszechstronnych talentach, szerokim umyśle, z tak bogatą wiedzą teologiczną, z niespotykaną, jak na tamte czasy, a chyba tym bardziej na nam współczesne, znajomością Pisma Świętego, z człowiekiem bezgranicznej wiary i miłości do Boga, o nieprzeciętnych zdolnościach muzycznych i pięknym głosie, z mniszką – poetką, z kobietą – duchowym przewodnikiem, delikatną niewiastą – zesłańcem i więźniem najgorszych sowieckich łagrów, kobietą – wyznawczynią wiary, niezłomnym świadkiem wartości religijnych i wierności świętemu Prawosławiu, człowiekiem o ludzkim, pokornym i kochającym sercu, pedagogiem – cierpliwym i konsekwentnym, ascetką – bezwzględną wobec siebie i łagodną wobec innych, molitwiennicą – stojącą na kolanach przez całe noce i upraszającą o miłosierdzie dla swych dzieci duchowych, człowieka pokuty, modlitwy i daru łez, mnicha o apostolskim duchu, płodną pszenicę, dojrzewającą tam, gdzie wiatr łaski zechce rzucić jej kruche ziarna. Te wszystkie dary i wiele, wiele więcej można odnaleźć, zgłębiając literacką spuściznę wraz z przebogatym życiorysem świętej mniszki wyznawczyni Paraskiewy Turkowickiej. To jedyna nasza święta, która pozostawiła po sobie słowo pisane w imponującym zbiorze pamiętników oraz obszernej korespondencji. Kim zatem była nasza starsza, monasterska siostra? Oddajmy głos samej świętej, wertując z wdzięcznością stronice jej pisarskiej spuścizny.

Święta Paraskiewa jako dziecko

Mała wzrostem dziewczynka o nazwisku Matijeszyna pochodziła ze wsi Piesczanoje, niedaleko Mołdawii. Wychowała się, jak sama wspominała w swych pamiętnikach, w patriarchalnej, pobożnej rodzinie, gdzie normą było codzienne, wieczorne, wspólne czytanie Pisma Świętego. Liderem w wychowaniu dzieci był dziadek Paraskiewy – Ambroży, który z pomocą Biblii uczył swą wnuczkę czytania i pisania. W pamiętniku mniszki czytamy:

Wieczorami nie spędzaliśmy czasu inaczej, niż czytając Pismo Święte i żywoty świętych. Nie wyobrażaliśmy sobie, że mogłoby być inaczej[1].

Lubiłam siedzieć przy swoim ukochanym dziadku i słuchać biblijne historie. Ponieważ dziadek był bardzo mądry i miał dużo świętych ksiąg, będąc jeszcze dzieckiem, słuchałam go i mając dobrą pamięć, zapamiętywałam historie Starego i Nowego Testamentu. Znałam dzieje Tobiasza, Hioba, Samsona, Gedeona, wiedziałam o świętych prorokach z Biblii. Jeszcze nad moją kołyską brzmiało Słowo Boże, a ja maleńka, bywało, że usiądę przy dziadku i z zapartym tchem chłonę każde jego słowo. Miałam zaledwie trzy lata, a już umiałam na pamięć czytać długie modlitwy, psalm 50, Wieruju, wielką doksologię i 10 przykazań. Moja dusza doświadczała wtedy niebiańskiej słodyczy. Lubię wspominać dni złotego dzieciństwa, byłam wtedy bardzo szczęśliwa. Wielkie bogactwo Bożego Słowa codziennie było przede mną otwarte i światło Boże oświecało moją duszę. Wielka chwała wielkiemu Bogu, Który pozwolił mi od młodzieńczego wieku słuchać i rozumieć święte Jego Słowo. Do dziś Boże Słowo podczas głodu mnie syci, w czas upału orzeźwia, w rozpaczy pociesza, w bólu pokrzepia, w chwilach walki jest moją bronią, a podczas burzy uspokaja, w ciemności zaś oświeca. Chwała Bogu za wszystko.[2]

Pamiętam, że w czystej izbie był rzeźbiony w kredzie obraz Zbawiciela w chwale. Przyciągało mnie łagodne oblicze Chrystusa, Który patrzył na mnie łaskawie, i – jak mi się wówczas wydawało – słyszał każde słowo. Gdy po skończonej modlitwie chodziłam po pokoju, czułam, że Chrystus spogląda na mnie cały czas.[3]

Współczesnemu człowiekowi, wychowanemu w dobrobycie, relatywnym stosunku do wszystkiego, co stare, archaiczne, tradycyjne, głęboko chrześcijańskie wartości takie jak post i wstrzemięźliwość od niepostnych pokarmów, wydawać się mogą przesadne, tym bardziej w odniesieniu do dzieci. Dziś dziecko jest w centrum uwagi, wyznacza rytm życia współczesnej rodzinie, to rodzic słucha dziecka, a nie dziecko rodziców. W tym kontekście postawa rodziców świętej Paraskiewy, mówiąc wprost, bulwersuje. Matka dziewczynki zmuszała ją bowiem do postu w wieku trzech lat. Posłuchajmy:

Siostra Paraskiewa lubiła wspominać o tym, jak w dzieciństwie rodzice nauczyli ją pościć. W przeddzień Wielkiego Postu, gdy Paraskiewa miała zaledwie trzy latka, mama oznajmiła jej, że od jutra nie dostanie ulubionego mleka. Dziewczynka sprzeciwiała się, kaprysiła, odmawiając spożywania postnych dań. Pobożni rodzice nakłaniali ją, by powstrzymała się choćby do soboty, gdy wezmą błogosławieństwo u spowiednika na picie mleka. Trzeciego dnia dziecięcego marudzenia, Paraskiewa obudziła się bardzo chora, z gorączką i świadomością tego, iż to Sam Bóg nakazuje ją za nieposłuszeństwo i niechęć do postu. Pomyślała wówczas: „W takim razie nie bez powodu mówiono mi, że mleka w poście pić nie wolno”. Bojąc się śmierci, dziecko zaczęło prosić Boga o wybaczenie i uzdrowienie, obiecując już do końca postu nie spożywać ulubionego pokarmu. Z biegiem czasu poszczenie nie sprawiało jeż Paraskiewie trudności i na całe życie zachowała wdzięczność rodzicom za okazaną wówczas nieustępliwość[4].

Niezwykle wcześnie pojawiło się u Paraskiewy zamiłowanie do cerkiewnego śpiewu i nabożeństw. Gdy po raz pierwszy usłyszała na jutrzni śpiewane „Alleluja”, zapłakała, głęboko przeżywając cerkiewny śpiew. Była to pierwsza pieśń, której melodię i słowa zapamiętała już we wczesnym dzieciństwie.

Od najmłodszych lat Paraskiewa dobrze znała Biblię. Najbardziej lubiła czytać listy św. Apostoła Jana Teologa, nazywając go pierwszym niewidzialnym nauczycielem. Wspominała:

Gdy byłam małą dziewczynką, najbardziej lubiłam czytać Ewangelię św. Jana. Czytałam ją bardzo często. Robiło mi się wtedy tak słodko i błogo na duszy, że zapominałam o ziemskim życiu[5].

Na ile autentyczną była wiara młodej Paraskiewy oraz jak głęboko przeżywała ona ewangeliczną naukę, starając się ją realizować w praktyce, możemy dostrzec w następujących wydarzeniach jej nastoletniego życia:

Miałam wówczas lat około czternastu. Pewnego razu, podczas czytania Ewangelii głęboko zapadły mi w serce słowa: Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo o Prorocy[6]. Niejednokrotnie rozmyślałam nad znaczeniem tych słów, dlatego przed każdym zamierzonym uczynkiem, na głos pytałam siebie: Gdyby mi tak uczyniono lub powiedziano, jakbym się wtedy czuła? Jeśli coś po takim rozważaniu zdawało mi się złe, zostawiałam to. Dlatego nawet żartem nigdy nikogo nie oszukiwałam i nie straszyłam, jak to często bywa u dzieci[7].

A oto inny przykład głębokiej, przemyślanej, ewangelicznej, dziecięcej samoanalizy:

Pewnego razu zapadły mi w serce słowa z listu Apostoła Jana Teologa: Przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą[8]. Przeczytawszy te słowa, wystraszyłam się, gdyż nie lubiłam pewnego człowieka, naszego wiejskiego kowala za to, że zawsze chodził brudny i umorusany. Co mam teraz zrobić? – pytałam. Czyż ja także jestem zabójcą? Boże, wskaż mi co mam zrobić, aby polubić dziadka Siomę. Długo się męczyłam, cierpiałam w sercu i płakałam z powodu mego grzechu. W końcu przyszedł mi do głowy pomysł: nie lubię dziadka Siomy dlatego, że jest on sprawiedliwym człowiekiem, a ja grzesznym. Przecież to grzesznicy sprawiedliwych nie lubią! Poznałam przyczynę swej niechęci, ale tego jeszcze było mi za mało. Teraz musiałam się postarać, by staruszka polubić. Znów długo rozważałam i wreszcie podjęłam decyzję – przy każdym spotkaniu z nim będą myśleć, że z powodu moich grzechów nie jestem godna nawet na niego popatrzeć. Będę mu się zatem kłaniać jak najniżej i mówić: Dzień dobry, dziadku Sioma! Od tej pory polubiłam dziadka. Zaczął mi się nawet wydawać nie taki brudny, jak przedtem[9].

Kolejne wydarzenie z życia świętej wskazuje na czystość serca młodej Paraskiewy oraz pierwsze próby podejmowania ascetycznej walki z myślami:

Gdy byłam trzynastoletnią dziewczynką, podczas czytania Apokalipsy św. Jana, zwróciłam szczególną uwagę na cztery zwierzęta, które ani w dzień, ani w nocy nie odpoczywają, a nieustannie wzywają: Święty, Święty, Święty.[10] Pomyślałam wtedy: jak to, dlaczego nikt ich nie zamieni, przecież one tak się męczą?! Wydawało mi się niesprawiedliwym, by zwierzęta śpiewały bez ustanku, lecz myśl tą porzuciłam, wiedząc, że Sprawiedliwy Bóg nie dopuściłby do Swego Królestwa żadnej niesprawiedliwości. Przecież wychwalanie Boga to życie, oddech, słodycz, szczęście. Jakże wielką i straszną rzeczą jest „dotknąć” niezgłębionego, duchowego świata![11].

Święta Paraskiewa jako mniszka

Pragnienie poświęcenia swego życia Bogu Paraskiewa nosiła w sercu od najmłodszych lat. Najbliżsi czynili wyrzuty dziewczynie, że nie spotyka się z rówieśnikami, lecz przesiaduje w sadzie, czytając duchową literaturę. Paraskiewa skrzętnie unikała wszelkich kontaktów z młodzieżą. Jej skromna i ujmująca uroda zwracała na siebie uwagę wielu młodzieńców, jednak zawarcie znajomości z nią było praktycznie niemożliwe. Znalazł się mimo to pewien śmiałek, który ujawnił swoje plany względem Paraskiewy. Ta jednak oznajmiła, iż nie myśli o zamążpójściu, lecz pragnie wstąpić do monasteru. Chłopiec poszedł w jej ślady i odjechał na św. Górę Atos. Tak w swoich listach do duchowego syna wspomina święta tamten czas:

Tak bardzo kocham dziewictwo, że wszystkim ludziom bym go zaszczepiła. W młodości byłam dzika, jak sarna i jak skała nie do zdobycia. Aloszę tak zaskoczyłam, że przez rok nie mógł dojść do siebie, a jak już się ocknął, to zostawił ten świat i wyjechał na Świętą Górę. Tak więc w tych sprawach jestem zupełnym nieukiem i, oczywiście, zawsze mój głos będzie za dziewictwem. Również św. apostoł Paweł pisze, że mężczyzna żonaty troszczy się o sprawy świata i zabiega o to, aby podobać się żonie. Lecz ten, kto nie ma żony, troszczy się tylko o sprawy Pana i zabiega o to, aby się Panu podobać[12]. Każdy jednak otrzymuje od Boga własny dar: jeden taki, a drugi inny[13].

Decydującym momentem w życiu młodej Paraskiewy było widzenie, którego doznała jeszcze w rodzinnym domu. Modląc się do Bogurodzicy, prosiła o ukazanie jej miejsca, gdzie mogłaby zrealizować swoje pragnienie mniszego życia. Pewnej nocy w oślepiającym blasku Paraskiewa ujrzała ikonę Opieki Bogurodzicy, na której dłoniach rozpościerał się omoforion z zadziwiającym napisem: „W tym monasterze będziesz żyć”. Gdy dziewczyna wstąpiła do monasteru w Teolinie, nie znalazła jednak tej ikony i nie czuła, że jest to odpowiednie dla niej miejsce. Po kilku miesiącach dostała błogosławieństwo na odwiedzenie rodzinnych stron. Po drodze zajechała do Chełma, a stamtąd do Turkowickiego monasteru. To właśnie tu, gdy po raz pierwszy weszła do monasterskiej cerkwi, zobaczyła znaną jej z nocnego widzenia ikonę Bogurodzicy. Nie miała już wątpliwości, że znalazła przeznaczone dla siebie miejsce. Tak oto wspomina nowicjuszka Paraskiewa pierwsze lata monasterskiego życia w Turkowicach:

Jaka szkoda, że moje dzienniki, które pisałam w pierwszych latach mego życia tutaj, zaginęły. To było rajskie życie! Wracałam po całonocnym czuwaniu do celi tak przepełniona łaską, że nie mogłam usiedzieć na miejscu. Nie będąc na siłach utrzymać w sobie uczuć, zaczęłam pisać. Po czasie, gdy wertowałam zapisane wspomnienia, nie mogłam uwierzyć, że spod mego pióra wyszły tak wzniosłe hymny, pełne duchowej radości[14].

27 listopada 1909 roku był dla siostry Paraskiewy dniem szczególnie radosnym. Tego dnia ihumenia Turkowickiego Monasteru ubrała nowicjuszkę w pierwsze mnisze szaty. Tak zakończył się pierwszy, radosny okres nowicjatu. Od tego momentu Bóg wprowadził Paraskiewę na nową, trudniejszą drogę prób i ciężkich doświadczeń. Oprócz nowych wyzwań związanych z posługą siostry i jej obowiązkami względem wspólnoty, jedną z najcięższych prób była ewakuacja całego monasteru, wraz z dobytkiem do Moskwy. Tu, na obcej ziemi dane było Bożą Opatrznością pozostać na zawsze. Jednak głęboko w sercu i w pamięci siostra Paraskiewa pozostała wierna swemu powołaniu i turkowickiemu ogrodowi Bogurodzicy, ponieważ to tu przeżyła najpiękniejsze lata swego mniszego życia. W swym dzienniczku siostra Paraskiewa napisze:

Jutrznię w naszej (turkowickiej) cerkwi odprawiamy o czwartej rano. Chciałam przeczytać w celi wszystkie teksty nabożeństwa z uwagą, nie spiesząc się. Zaczęłam czytać o siódmej wieczorem, doszłam do ósmej Ewangelii i poczułam, że dalej nie dam rady. Oczy mi ciążyły, sklejały się, padałam ze zmęczenia. Co miałam zrobić? Zupełnie zabrakło mi sił. Cały dzień sprzątałam w zimnej cerkwi, zmarzłam. Czuję, że nie mogę doczytać. Zdjęłam kamiławkę i w riasie położyłam się na czystej podłodze. Było mi miękko i dobrze i tak zasnęłam. O północy przebudziłam się i wspominałam Getsemański Ogród, śpiących uczniów oraz wszystkie tragiczne wydarzenia tej wielkiej nocy. Ocknęłam się, sen zniknął. Ubrałam z powrotem kamiławkę i dalej zaczęłam czytać teksty nabożeństwa. Czułam się rześko i miałam ochotę modlić się dalej. Znowu położyłam się na podłogę i wówczas po raz pierwszy w życiu zrozumiałam, albo lepiej rzec – poczułam, że nie należę do siebie, że jestem wykupiona za „wysoką cenę”, że wszystkie moje członki oznaczone są pieczęcią cierpienia Chrystusa. Czułam, że cała należę do Chrystusa, Chrystus jest we mnie i ze mną, a ja w Chrystusie[15].

Święta Paraskiewa i Pismo Święte

Po tych słowach ciężko jest wrócić do naszych zwykłych, ziemskich realiów. Święta Paraskiewa co rusz porywa nas za sobą, na niedoścignione dla wielu z nas wyżyny ducha, odkrywa nam swoją walkę, wiarę, miłość i jakże duchowo bogate doświadczenia życia w Bogu. Można śmiało powiedzieć, że całe jej życie, od najmłodszych lat przepełnione było łaską i niepojętymi działaniami Bożej Opatrzności, niespotykanymi w życiu innych ludzi objawieniami Bogurodzicy, świętych apostołów Piotra i Pawła, kontemplowaniem niestworzonych, boskich energii, widzeniem światła Taboru, o którym pisali wielcy asceci i ojcowie Cerkwi. Jednak nie bogactwo niebiańskich darów jest w życiu świętej Paraskiewy tym, co wyróżniało ją spośród współczesnego pokolenia, choć bez wątpienia nieczęsto spotkać można mnichów o tak bogatym życiu wewnętrznym. Nie objawienia i widzenia były tym, co świadczyło o niezwykłości jej osoby. Duchową wyjątkowość stanowiło to, czego najczęściej brakuje nam, współczesnym, liberalnym ludziom, a mianowicie silna jak skała wola, by żyć zgodnie z Bożym zakonem, z Bożą prawdą. Tym, co zaskakuje nas, czytających jej pamiętniki i listy do dzieci duchowych, jest przejawiająca się w każdym wersie lektury silna, stanowcza wola w niczym nie ustąpić ewangelicznym przykazaniom i swojemu powołaniu. Pismo Święte uczyniła ona drogowskazem życia, powtarzając za prorokiem Dawidem: Spieszyłem bez ociągania, by przestrzegać Twoich przykazań; Jakże miłuję Prawo Twoje: przez cały dzień nad nim rozmyślam[16]. Właśnie rozmyślanie, kontemplacja Bożego Prawa, Pisma Świętego stało się dla mniszki Paraskiewy chlebem powszednim. Ona wręcz mówiła wersami Pisma. Widać to w każdym jej liście, ponieważ w każdej myśli z jej pamiętnika bije strumień Bożego Słowa. W pamiętniku z 29 kwietnia 1929 roku czytamy:

Moja myśl ani na chwilę nie może oderwać się od wydarzeń z Golgoty, przeczytane proroctwa nieustannie pojawiają się w moim umyśle. Czytanie słodkich pieśni starotestamentowych proroctw o Chrystusie jest dla mnie wielką radością i pokrzepieniem.[17]

Obcowanie z Pismem Świętym i szukanie w nim odpowiedzi na wszelkie niejasności, było dla siostry Paraskiewy naturalne, jak oddychanie. Ona oddychała Ewangelią, świętymi postaciami ze stronic zbawczych ksiąg obu Testamentów.

Święta Paraskiewa i jej praca z dziećmi

Zawirowania wojenne 1915 r. zmusiły nowicjuszkę Paraskiewę wraz z innymi siostrami do ewakuacji. Turkowicki monaster znalazł schronienie u Wielkiej Księżnej Elżbiety Fiodorowny, w jej monasterze świętych Marty i Marii w Moskwie. Po rewolucji i kilku nieudanych próbach powrotu do Turkowic, siostry osiedliły się w podmoskiewskim Dmitrowie. To tu zaczyna się nowy, misjonarski etap w życiu Paraskiewy Matiejszynej. Tu poznaje ona swojego przyszłego ojca duchowego, świętego biskupa Serafina Zwiezdinskiego, tu Bóg powołuje ją do pracy z dziećmi i młodzieżą, tu doczekuje się pierwszego obrzędu mniszych postrzyżyn. Stąd zostaje powołana do służby jako diakonisa w ołtarzu cerkwi w Podlipiczach oraz jako nauczyciel śpiewu i dyrygent dziecięcego chóru cerkiewnego. Praca z dziećmi stała się nowym wyzwaniem dla młodej mniszki. Z Bożą pomocą, dzięki błogosławieństwu swego starca oraz osobistym modlitwom i gorliwemu zaangażowaniu, Paraskiewa sprostała temu zadaniu perfekcyjnie. Znała cerkiewny ustaw jeszcze z monasteru w Turkowicach, gdzie wcześniej dyrygowała chórem, a także uczyła śpiewu cerkiewnego i czytania. Starała się nie tylko uczyć sztuki śpiewania, lecz przede wszystkim dbała o rozwój duchowy swych podopiecznych. Do nauczania dzieci siostra Paraskiewa podchodziła z niezwykłą cierpliwością. Mawiano, że jeśli była potrzeba, niektóre pieśni powtarzała nawet po pięćdziesiąt razy, dopóki dzieci nie wykonały ich poprawnie!

Pewna rodzina poprosiła mniszkę o przyjęcie ich córki na naukę śpiewu. W domu pozostawała jeszcze jedna dziewczynka, upośledzona umysłowo. Paraskiewa wzięła pod swoją opiekę również i ją, nauczyła ją czytać i śpiewać tak, iż w rezultacie została przyjęta na parafię jako psalmistka i mogła zarabiać na chleb. Dziewczęta były nie tylko uczennicami – chórzystkami, lecz przede wszystkim duchowymi córkami Paraskiewy. Mniszka prowadziła je drogą prawdy Bożej, ucząc zasad chrześcijańskiego życia. Uważała, że pieszczotliwość i tkliwość osłabiają młode dusze, dlatego do swych podopiecznych była umiarkowanie sroga i powściągliwa. Kochała je jednak, jak własne dzieci.

Święta Paraskiewa jako duchowa uczennica

Zadziwiającą osobą była święta Paraskiewa. Doskonale odnajdywała się w każdej życiowej sytuacji, potrafiła sprostać każdemu wyzwaniu i próbie, na którą powoływało ją Boże zrządzenie. Jednym z najważniejszych doświadczeń w życiu duchowym siostry Paraskiewy była jej znajomość z biskupem Dmitrowskim Serafinem Zwiezdinskim, przyszłym męczennikiem XX wieku, która z czasem przerodziła się w głęboką duchową więź, jaka ma miejsce w relacji starca i ucznia. Paraskiewa została duchową córką biskupa Serafina. Niejednokrotnie można było usłyszeć, że hierarcha prowadził swoją uczennicę surowo, był względem niej wymagający i wiódł ją ku duchowej doskonałości drogą wąską i srogą. Zdecydowanym ruchem wyrywał z serca gorejącej duchem, energicznej i utalentowanej mniszki korzenie pychy, egoizmu, dumy i wyniosłości. Widząc zaś w niej zdolność przyswajania twardego pokarmu, mądry starzec uważał Paraskiewę za swoją najbliższą córkę, nieraz dzieląc się z nią swoim ascetycznym doświadczeniem. W jej pamiętniku znalazły się takie wspomnienia:

Dziękuję Bogu za tak mądrego abbę. Dziękuję memu ojcu, że prowadził mnie tak srogo, choć przyznaję, nie było łatwo znieść jego bezwzględną walkę przeciw mej pysze i egoizmowi. Bardzo wiele było wówczas w mym grzesznym sercu buntu, bólu, niepokoju i zakłamania. Teraz wiem z doświadczenia, jak ciężką i zawziętą jest walka, w której ściera się egoizm i miłość. Teraz również zrozumiałam, jak trudno pozostać wiernym dzieckiem duchowym ojca, który z korzeniem wyrywa z serca drzewo pychy[18].

Widząc rezultaty ciężkiej, duchowej pracy nad sobą, będąc już w więzieniu, duchowy starzec mniszki 17 kwietnia 1923 roku napisał: „Pokój tobie, umiłowana córko moja Paraskiewo!” Pozostając pod duchową opieką biskupa także, po jego uwolnieniu, siostra Paraskiewa utrzymywała z nim stałą korespondencję, a nawet niejednokrotnie spotykała się z nim, by kontynuować życie duchowe. W dzienniczku pojawi się jeszcze jeden zapis, świadczący o kolejnym spotkaniu:

Brak mi słów, by opisać, jak wielce pocieszająca i ważna była dla mnie ostatnia wizyta u mojego starca. Pokój, radość spokojne sumienie, uwolnione z grzesznych pęt, oświecenie umysłu i serca, przemiana w całym jestestwie, jakbym się na nowo urodziła. Boże, jakim wielkim dobrem obdarowałeś upadłego człowieka, pozostawiając nam pokutę i żal za grzechy[19].

Święta Paraskiewa jako duchowa matka

Niewiele w historii Cerkwi było kobiet, którym Boża Opatrzność błogosławiła nieść tę jakże trudną posługę prowadzenia duchowego, tzw. starczestwa. Rolę duchowej matki, przewodniczki w życiu duchowym święta Paraskiewa objęła dość wcześnie. Posiadała chyba wszystkie niezbędne ku temu cechy i dary, by mądrze, z pełną świadomością wielkości powierzonej służby, kierować osoby młode, mniszki, mnichów, kobiety, mężczyzn, kapłanów, i wspierać ich na drodze zbawienia i oczyszczenia duszy. Niewątpliwie, wymaga to dojrzałej, czystej, ewangelicznej miłości do każdego człowieka, ale też bycia samemu czystym i niepodwładnym namiętnościom czy swoistej kobietom emocjonalności i nadmiernej uczuciowości. W jednym z listów do duchowego syna św. Paraskiewa pisze:

Wychowanie duchowe wymaga od nauczyciela dużo pokory, prostoty, czystości, a najważniejsze – gorącej modlitwy za swoje dzieci. To Pan umacnia kroki człowieka [20]. Dzieci nie można tylko chwalić, czasami trzeba i nakrzyczeć. Jak to mówią: kochaj jak duszę, lecz trzęś jak gruszę. Tylko trzeba wiedzieć kiedy i jak. Póki grusza jest jeszcze nieduża, nie można nią trząść, w przeciwnym wypadku zaschnie. Drzewko, dopóki jest maleńkie, wymaga podpory, pielenia wokół, ochrony przed wiatrem, podlewania. Lecz kiedy wyrośnie, wówczas trzeba nim trząść, by zebrać owoce. Zrozum, o czym piszę. Niech Pan Bóg da ci mądrość we wszystkim. Z niecierpliwością czekam na reakcję na moje listy. Co powie mu o mnie Bóg? Z miłością całuję cię i ściskam. Niech cię Bóg chroni. Twoja matka Paraskiewa[21].

Wytrwałość i posłuszeństwo, zdecydowanie i pokora, wyrzeczenie się własnej, grzesznej woli i zaufanie Bogu, modlitwa, praca nad sobą, rachunek sumienia, szczerość i otwartość na wszelkie uwagi, nieprzypisywanie sobie żadnych zasług, cierpliwość do siebie i swoich upadków, wierność powołaniu i pokajanie, to tylko niektóre z cech opanowanych w niezwykle wysokim stopniu przez świętą Paraskiewę, dzięki którym mogła pomagać zbłądzonym i potrzebującym duchowego wsparcia ludziom. W innym jej liście czytamy:

List twój otrzymałam. Widzę, że mego listu, w którym pisałam ci o gorliwości, nie zrozumiałeś i pomyślałeś, że odnosi się on do ciebie. Nie dziecko, ty jeszcze jesteś małym ptaszkiem, nie umiejącym latać, więc o tobie mowy w nim nie ma. W moim liście piszę o ascetach i o gorliwości w dobrym sensie tego słowa. List mój musisz rozumieć tak, jak jest on napisany. Pisałam ci po to, byś wiedział, z jakimi ludźmi masz do czynienia. Twój uczynek był błędem przez to, że byłeś zbyt pewny siebie. Cierpienie i zmartwienie to kara dla ciebie za to, że byłeś taki dumny i nie chciałeś żadnych moich rad. Myślę, że nie poprosiłeś o radę i błogosławieństwo, bo sam chciałeś zdecydowałeś o tak ważnej sprawie[22].

Święta mniszka posiadała niezwykle otwarty i wnikliwy umysł. Wyróżniała ją nie tylko duchowa łagodność i miłujące serce. Gdziekolwiek by nie przebywała, emanowała swymi darami i talentem, którego nie sposób było ukryć, jak nie może ukryć się miasto, położone na górze.[23] Paraskiewa słynęła z wnikliwego pojmowania wszelkich problemów i sytuacji osobistego oraz społecznego życia, a także zdolności tłumaczenia ich z perspektywy niezachwianej postawy wiary w Słowo Boże. Przy jej wszechstronnym oczytaniu i doskonałej pamięci w każdej polemice zadziwiała bystrością swego umysłu i elokwencją. W swych listach poruszała różnorodne duchowe problemy, z głębokim zrozumieniem ich istoty. Posiadała autentyczne duchowe rozeznanie, gdyż trudną drogę wewnętrznego samodoskonalenia realizowała na własnym przykładzie, kierując się Pismem Świętym, dziełami świętych ojców oraz radą doświadczonego duchowego pasterza. Dlatego lgnęły do niej spragnione i szukające Boga dusze. Mateczka cierpliwie i bez pośpiechu, z nieustanną wewnętrzną modlitwą, wysłuchiwała najbardziej intymnych wyznań obolałego serca, dając na koniec osoloną mądrością, wielkim współczuciem, wyrozumiałością i pocieszeniem radę[24]:

Twój wewnętrzny stan rozumiem bardzo dobrze, gdyż sama przeszłam przez podobne wątpliwości i niepokoje. Dla ciebie są one nowe i dlatego tak bolesne. Ja zaś to wszystko widzę jak na dłoni. Nie wzdychaj, nie narzekaj, nie jesteś w tym osamotniony[25].

Regułę modlitewną masz odpowiednią, ale wiedz, że dla serca nie ma ograniczeń. Niech będzie ono przepełnione modlitwą za dnia i w nocy! Do ochrony cerkwi broni nie używaj i żadnych rozbójników się nie bój. Pamiętaj o tym, jaką drogą szedł Chrystus i Jego Apostolowie: nie mieli broni, choć nieustannie groziły im niebezpieczeństwa i śmierć. Tak i ty bądź twardy w swym zaufaniu do Boga. Nie bierz na siebie wielu spraw, staraj się być wiernym i pilnym w małym. Kontroluj siebie i pracuj na niwie twego serca. Na zewnątrz też się nie wyróżniaj[26].

Święta Paraskiewa jako więzień i skazaniec

Święta Paraskiewa była osobą niezwykle śmiałą, zdeterminowaną, zahartowaną duchowo. Z sukcesem, choć nie bez uszczerbku na zdrowiu, przechodziła kolejne etapy surowej szkoły życia duchowego. Doświadczyła tułaczki, wygnania, zsyłki do łagrów, pracy wśród marginesu społecznego, wśród więźniów, którzy w brutalnych warunkach ludzkiej egzystencji zatracili swe człowieczeństwo. Wszystkie te ciężkie doświadczenia spotkały ją tylko za to, że była mniszką – tak brzmiała jej wina. Jednak „siostra”, jak ją też nazywali skazańcy, potrafiła znaleźć drogę do każdego, nawet tego najbardziej upadłego i zagubionego człowieka. W każdej ludzkiej istocie widziała Boży obraz i w modlitwie przelewała gorzkie łzy o pokutę i nawrócenie dla siebie i innych. Ciężkie trudy pośród prostych ludzi stały się dla niej źródłem wewnętrznego ukojenia. Ból, którego doznała Paraskiewa w trudnych życiowych sytuacjach w przeciągu pięciu lat jej kontaktu z osobami o niskim moralnym poziomie, stał się tym ogniem, w którym oczyszczało i wypalało się złoto jej czystej duszy. Jednak, co jest najważniejsze i zaiste godne podziwu to to, że na każdym miejscu nowej służby, mniszka pozostawała wierna swym moralnym zasadom i duchowym ideałom. Nigdy nie pozwalała sobie na żadne ulgi, pracę wybierała jak najprostszą, nie ujawniając nikomu swych zdolności i umiejętności. Wykonywała ją zawsze w skupieniu i z gorliwością.

W obozie skierowano Paraskiewę do pracy w kuchni. Została kucharką dla dużej grupy więźniów – robotników gospodarstwa stepowego. Przygotowywanie posiłków w tych specyficznych warunkach traktowała tak, jakby były monasterskim posłuszanijem – dokładnie i sumiennie. Nigdy nie pozwalała sobie na żadne ulgi, jak to zazwyczaj bywa wśród kucharek, które dla siebie gotują oddzielne jedzenie z lepszych produktów. W przypadku mniszki Paraskiewy było wręcz odwrotnie – najpierw karmiła wszystkich strudzonych, a dopiero na końcu zaspokajała własny głód tą samą skromną polewką[27].

Siostra Pasza – tak z szacunku zaczęli nazywać ją więźniowie, potrafiła dotrzeć do każdego, nawet najbardziej zatwardziałego serca, co wśród skazańców nie było rzadkością. Na początku pracy Paraskiewy w obozowej stołówce podczas posiłków nie cichły nieprzyzwoite słowa, przekleństwa i obelgi rzucane przez głodnych robotników. Lecz dość szybko sytuacja uległa diametralnej poprawie.

 Mniszka Paraskiewa spokojnym i opanowanym głosem uprzedziła ich, iż jest gotowa dbać o każdego z osobna pod warunkiem, że nie padnie więcej z ich ust żadne przekleństwo. Skazańcy szybko się przekonali o prawdziwości tych słów. Przychodząc po pracy do stołówki, wszystko było bardzo starannie przygotowane i nakryte. Maleńka kucharka troszczyła się o nich jak rodzona matka. Głód był straszny, a obozowe porcje nadzwyczaj skromne. Paraskiewa nigdy nic nie zjadła, dopóki nie nakarmiła innych. Podchodziła do każdego z osobna, pytała o samopoczucie czy inne ważne sprawy. Nie można było nie zauważyć jej autentycznej troski. Więźniowie dziwili się tej ofiarności, dobroci i szczerości i odpłacali swej niezwykłej kucharce wyjątkowym szacunkiem. Od tej pory nie padło w stołówce ani jedno nieprzyzwoite słowo, a obozową kucharkę zaczęto nazywać „siostrzyczką”[28].

Nie bacząc na ciężar życiowych trudności i nieustannego wewnętrznego cierpienia, Paraskiewa nigdy nie oddawała się świeckiemu smutkowi, przeciwnie, zawsze była radosna i energiczna.[29] Należała do ludzi bezpośrednich i ceniła prostolinijność u innych. Mawiała:

Nie mogę znieść obłudy. Nieszczerość względem mojej osoby wyczuwam bardzo dobitnie. O wiele bardziej wolałabym wysłuchać ordynarnie wypowiedzianą prawdę, niż wykwintnie ukryty fałsz[30].

Kolejne lata zsyłki Paraskiewa spędziła w Ałma-Acie, a następnie w mieście Barabińsk, gdzie zamieszkała razem z dwiema innymi mniszkami w maleńkim domku na skraju osady z widokiem na bezkresne stepy.

Siostry żywiły się plackami, jakie wypiekały z mąki z własnego przemiału z zebranych po żniwach kłosów. Własnoręcznie tłoczyły też olej z ziaren konopii. Przebywały w nieustannych modlitwach i trudzie. Wielka siła moralna i samokontrola Paraskiewy zadziwiały wszystkich, kto miał okazję obserwować jej życie. Nawet okoliczni muzułmanie traktowali ją z dużym szacunkiem, zwracając się do niej „siostro”. Nikt nie ośmielał się na jakąkolwiek zniewagę wobec niej[31].

Święta Paraskiewa jako człowiek dotknięty ciężką chorobą

Ciężkie i surowe obozowe warunki, klimat i przewlekłe niedożywienie bardzo osłabiły siostrę Paraskiewę. Po powrocie ze zsyłki ze zdwojoną siłą powróciło dawne zapalenie płuc, do którego dołączyły i inne uciążliwe dolegliwości. Siły opuszczały ją coraz bardziej. Będąc obłożnie chorą i potrzebując stałej opieki, została sparaliżowana. Paraliż objął najpierw nogę, a potem prawą rękę. Dodatkowy duchowy ból sprawiało Paraskiewie osamotnienie i brak pomocy ze strony, zdawać by się mogło, bliskich jej osób – dawnych wychowanków i członków chóru. Otaczający ją ludzie nie rozumieli jej i pochłonięci swoimi sprawami, nie potrafili okazać duchowej matce potrzebnej pomocy. Chętni do opieki, mieszkali niestety zbyt daleko. W liście do bliskiej osoby jeszcze przed paraliżem Paraskiewa z trudem pisała:

Jestem zmęczona ciężkim cierpieniem, a szczególnie ciężkimi ludźmi[32].

Na koniec do paraliżu dołączyła ślepota. Ostatnie miesiące przed śmiercią dostarczyły świętej niewyobrażalnego cierpienia z powodu wrzodów na całym ciele i odleżyn. Mniszka była zupełnie niedołężna i zależna od innych. Miała też coraz większe kłopoty z oddychaniem. Mimo tego całego cierpienia, które znosiła niczym biblijny Hiob, nie uległa pokusie zwątpienia:

Nikomu nie oddałabym ani połowy swoich chorób, ani ćwierci, ani nawet najmniejszej ich cząstki, skoro zasłużyłam na nie przed Niebem i ziemią. Pragnę, pragnę cierpieć i umrzeć sama, aby nikogo nie było przy mojej śmierci. Nie szukam u nikogo pociechy, nie oczekuję, by podzielić się z kimś moim krzyżem[33].

Najcięższą duchową walkę święta Paraskiewa stoczyła przed samą śmiercią, gdy schorowana, wycieńczona, opuszczona przez wszystkich, a w szczególności przez tych, którym całe życie pomagała i których wspierała ceną własnego zdrowia, konała w nieznośnych bólach i samotności. Jednak i tę ostatnią bitwę na wierność Bogu przeszła zwycięsko. Do końca świadoma i przez cały czas trwająca w serdecznej modlitwie, święta Paraskiewa odeszła do wieczności w święto Wprowadzenia Bogurodzicy do Świątyni. Matce Bożej służyła przez całe życie, Bogorodicznoje Prawiło było jej chlebem powszednim i z Nią – Bramą Niebios – przeszła do wieczności. Zmarła w trakcie Boskiej Liturgii, przeżywanie której również było treścią jej życia. Znamienne było i to, że wszystkie najważniejsze wydarzenia w życiu świętej Paraskiewy miały miejsce w piątek – jej narodziny, postrzyżyny mnisze, przeprowadzki do różnych miejsc. Zmarła również w piątek, w dzień Męki Pańskiej, w cześć której nosiła imię (paraskiewi z greckiego znaczy „piątek”) i być może z modlitwą na ustach, którą wielokrotnie lubiła powtarzać:

Panie, daruj mi czystość, prostotę, pokorę serca i naucz mnie czynić Twą wolę.

Zakończenie

Niestety, nie sposób w krótkim czasie wyczerpująco przybliżyć sylwetkę świętego człowieka w każdym calu przewyższającego zdolności naszego rozumowania i pojmowania nas samych i świata. O kimś takim można by mówić godzinami! Jakiej byśmy nie rozpatrywali cechy świętej Paraskiewy, będzie się mogło wydawać, iż właśnie ona jest tym, co wyróżnia ją w sposób szczególny. Jednak każda kolejna będzie się wydawać równie wyjątkowa i dla nas niedościgniona. Dzieciństwo – jakże pouczające, jakże godne podziwu i naśladowania! Srogość względem siebie, determinacja w poście, umiłowanie nabożeństwa i cerkiewnego śpiewu. I to wszystko w wieku trzech lat! Posłuszeństwo względem rodziców jakże czyste i miłe. Dziecięca samoanaliza, umiejętność wyciągania wniosków ze swojej postawy względem nauki Ewangelii. I to wszystko znów w wieku zaledwie kilu lat!

Jakże godne naśladowania w wieku młodzieńczym jej gorliwość w nauce, pracy, niesieniu pomocy bliskim, pracowitość i uczciwość, nie do zaobserwowania wśród rówieśników. Jakże głęboka i silna miłość do Boga, jak poważna i nieodwracalna decyzja o poświęceniu Mu swego życia! Zadziwiająca konsekwencja w wyborze drogi życiowej i stanowczość w realizacji podjętej decyzji przez dziesiątki lat w surowych warunkach codziennego bytu jest tym, co zadziwia i zawstydza nas słabych wolą i chwiejnych w wierze. Gdybyśmy chcieli zmierzyć jej miłość do drugiego człowieka, miłością do Boga, lub odwrotnie, miłość do Boga, jej miłością do ludzi, to zaiste, zabrakłoby skali w obie strony. Miłość miała w sercu bezgraniczną.

Mimo wielkiego duchowego bogactwa św. Paraskiewa w codziennym życiu była bardzo prosta. Na co dzień nie chodziła w mniszych szatach, nie było ku temu warunków, ubierała się skromnie i czysto. Do ostatnich chwil życia starała się w każdym człowieku odnaleźć jakieś dobre cechy, które mogłaby wziąć dla siebie za przykład. Nawet wykonując zwykłe prace domowe, robiąc zakupy na rynku czy stojąc w kolejkach, dopatrywała się czegoś pouczającego w tych codziennych czynnościach i sytuacjach, jednocześnie wytrwale i z pokorą doszukując się we własnej duszy rzeczy godnych potępienia.

I być może właśnie od takich prostych rzeczy moglibyśmy i my wszyscy, a w szczególności my – dzisiejsze kobiety, żony, matuszki czy mniszki, zacząć naśladować naszą bohaterkę – mniszkę Paraskiewę. Jej imieniem moglibyśmy nazywać dziecięce chóry czy bractwa. Jej wiersze, jakże głębokie i piękne, mogłaby recytować nasza młodzież na występach i konkursach poezji. Siestryczestwa oraz inne organizacje charytatywne i pomocowe również mogłyby obrać za swoją patronkę świętą Paraskiewę Turkowicką, z takim oddaniem i miłością niosącą pomoc każdemu potrzebującemu. Jest więc postać naszej „starszej siostry” Paraskiewy swoistą latarnią na wzburzonym morzu, oświetlającą drogę do Boga każdemu chcącemu się do Niego zbliżyć.

Gdybyśmy mogli choć w niewielkim stopniu naśladować świętą Paraskiewę, żyjącą podobnie, jak i my w czasach religijnego ubóstwa, materializmu i rozwiązłości, mając tak wiele powodów do rozluźnienia wewnętrznego, to z pewnością sprawilibyśmy jej radość, żyjąc podług słów, które stale z miłością wszystkim powtarzała i którym sama pozostała wierną do końca swych dni:

„Bądźcie spokojni, pokorni, do Chrystusa podobni!”

Siostry Monasteru Opieki Matki Bożej w Turkowicach

 

mniszka Paraskiewa
św. Paraskiewa w otoczeniu chórzystek
św. Paraskiewa w otoczeniu chórzystek
św. Paraskiewa (pierwsza z prawej) z siostrami
św. Paraskiewa na zesłaniu
św. Paraskiewa na zesłaniu
[1] Drogą miłości i męczeństwa – wspomnienia o świętej mniszce Paraskiewie Turkowickiej, Turkowice 2011, s. 7

[2] Преподобноисповедница Параскева Матиешина, житие, письма. Москва 2015, с. 116

[3] Drogą…, s. 7

[4] Tamże, s. 9

[5] Tamże, s. 11

[6] Mt 7, 11

[7] Drogą.., s. 11

[8] 1 Jan 3, 14-15 w: Drogą…, s. 11

[9] Tamże…, s. 12

[10] Ap 4, 8

[11] Drogą…, s. 12

[12] por. 1 Kor. 32-33

[13] 1 Kor. 7, 7

[14] Drogą…, s. 16

[15] Tamże…, s. 39

[16] Ps 118, 60 i 97

[17] Drogą…, s. 40

[18] Drogą…, s. 22

[19] Tamżes. 44

[20] Ps. 36, 23

[21] Преподобноисповедница Параскева…, с. 99

[22] Drogą…, s. 20

[23] Por. Mt 5, 14

[24] Drogą…, s. 33

[25] Tamże, s. 49

[26] Tamże, s. 52

[27] Tamże, s. 28

[28] Tamże

[29] Tamże, s. 30

[30] Tamże, s. 6

[31] Tamże, s. 30

[32] Tamże, s. 34

[33] Tamże, s. 36